środa, 29 sierpnia 2012

Idiots, idiots, IDIOTS EVERYWHERE.


U mnie na blogu także. O, już jedna się znalazła. Siedzi przed komputerem, stuka w klawiaturę i naprawdę wierzy w to, że ktokolwiek będzie ją czytał.

Yhym, tak, zgadza się. Nudzi mi się w domu, to gadam (a raczej piszę) do kotleta. Jako ze przynajmniej ten jeden kotlet mnie czyta, a może nawet słucha, to się przedstawię, bo to tak wypada. 

Na imię mi Marta, bardzo ładnie, nie zaprzeczę, lat mam piętnaście, wakacje mi się kończą, a na dodatek jestem nieoryginalna. Żebyśmy się zrozumieli - nawet nie zamierzam próbować. Mnie tam nie przeszkadza zupełnie bycie szarym ludkiem. Naprawdę, nawet mi się to podoba, bo mówię, co zechcę i o kim zechcę, i jakoś nikt (zwykle) nie robi z tego wielkiej afery, bo mało osób mnie słucha.

Jak na razie dzisiaj nudy (a co, u mnie też musi być tajemniczo opisany dzień, tylko tak, żeby przypadkiem nikt oprócz trzech i pół wtajemniczonej osoby nie wiedział o co chodzi!). Pilnowałam Olki, mojej kochanej kuzynki przez cały dzień, kupiłam sobie torebkę z flagą UK, poklachałam z żoną...

Dzień należy do tych szarych, zwyczajnych, bardziej udanych. Tak. I to by było tela na dziś, bo jest już późno i nie mam zamiaru strzępić palców po próżnicy. Ktoś mądry ostatnio napisał chyba do mnie (ale głowy sobie uciąć nie dam, nie, nie, nie!), żebym sobie nie robiła wrogów. A ja mu na to powiem - a czemu nie? Podobno jeśli masz wrogów, to znaczy, że czasem umiesz postawić na swoim. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz