poniedziałek, 3 września 2012

JESTĘ KRÓLĘ GIMBAZĘ

No właśnie, mój wspaniały rocznik ('97 pozdrawia '95 - czekamy!) idzie teraz do trzeciej klasy w tym cudownym miejscu, jakim jest gimbaza. Swoją drogą, krzywdzące jest przekonanie, że wszyscy gimnazjaliści to rozwydrzone dzieciaki z fajką w jednej ręce i LESZKIEM w drugiej. 

No dobra, może i jesteśmy rozwydrzeni, ale znakomita większość moich znajomych nie pochwala idei udawania bardziej dorosłych, niż jesteśmy, co za tym idzie - nie rajcuje ich przechadzanie się po ulicy, paląc szlugę, no bo przecież dorośli to mi naskoczyć co najwyżej mogą, a co z tego, że skóra niszczeje, ręce i zęby robią się żółte, no i potem się śmierdzi? Nieważne, zasadniczo rzecz biorąc, obstaję przy swoich przekonaniach - gimnazjum to jak na razie najlepsze lata mojego życia, a do dorosłości mi się nie spieszy, nie, nie, nie!

Jak zwykle rozpoczęcie roku to niezłe zaskoczenie - ten urósł, ten schudł, jeden wygląda jak kretyn ze swoja nowa fryzurą, jakaś dziewczyna zaczęła chodzić z pomarańczowym ryjem, inna pofarbowała włosy i jej bardzo dobrze, niektóre w swoich nowych kolorach wyglądają jak pół dupy zza krzoka... Ale i tak największe (niekoniecznie pozytywne) robią pierwszaki. Jak to się dzieje, ze z rocznika na rocznik te dzieci maleją? Czy to ja dorośleję? Dlaczego nagle zaczynam traktować ludzi, którzy są tylko o dwa lata ode mnie młodsi jak kompletne dzieci? To zapewne zgubny skutek bycia gimbusem.

No nic. Jak zwykle - czytasz? To tam na dole jest napis, co w stylu skomentuj, czy jakoś w ten deseń...


1 komentarz:

  1. CZOŁEM W ŁEP ! Marta dodaj żesz coś bo mi sie nudzi kurde, i nie mam co robić i musza coś czytać ! :D

    OdpowiedzUsuń