Pamiętasz?
To była wiosna, wiał wiatr i było strasznie zimno. Pokłóciłam się znów z
matką o jakieś głupstwo i wybiegłam z domu w samym t-shircie.
Siedziałam na ławce, trzęsłam się zziębnięta i płakałam, kiedy
zarzuciłeś mi na ramiona kurtkę. Podniosłam głowę i zobaczyłam ciebie,
po prostu się uśmiechałeś. Nie mówiłeś nic, usiadłeś i milczałeś ze mną.
Jeszcze o tym nie wiedziałam, ale to był właśnie moment, kiedy zaczęłam
cię kochać.
- Roksana?
- Tak?
- Obiecasz mi coś?
- Co?
- Nie chodź bez kurtki w takie zimne dni, przeziębisz się.
Raz
byliśmy razem w kinie na horrorze. Uległam twoim prośbom, mimo że
nienawidzę się bać. Jednak tym razem nie musiałam nawet zasłaniać oczu.
Wystarczyło, że byłeś obok, bym czuła się nadspodziewanie odważna.
- Dzwonię do ciebie o tej porze, bo muszę ci coś powiedzieć.
- A jak bardzo musisz? Już zasypiałem.
- Muszę-muszę.
- To mów.
- Kocham cię.
Czasem
mocno mnie przytulałeś i po prostu milczałeś, głaszcząc mnie po
włosach. A ja czułam się najważniejsza, jakby twoje ramiona były całym
moim światem.
- Koocham cię!
- Nie krzycz tak, ludzie już śpią!
- Wybacz. Po prostu musiałem mieć pewność, że wszyscy wiedzą.
Uwielbiałam
spacerować z tobą i rozmawiać, nawet jeśli była to rozmowa o niczym.
Trzymając twoją ciepłą dłoń czułam, że jestem bezpieczna, a nasze
szczęście będzie wieczne.
- Kłamiesz!
- Chciałbym kłamać...
- Ale to niemożliwe! Dlaczego akurat ty? Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
-
Zrozum, chciałem ci powiedzieć, ale się bałem... Bałem się, że z powodu
mojej choroby mnie odrzucisz, stwierdzisz, że nie opłaca ci się mnie
kochać... Roxy, jesteś moim całym światem. Wiesz, jak to jest stracić
cały świat?
- Teraz już wiem...
Zawsze
pomagałeś mi, kiedy czegoś nie umiałam. Uczyłeś mnie cierpliwie i
spokojnie, nawet kiedy musiałeś mi coś tłumaczyć po raz dwudziesty
piąty. Uwielbiałam cię słuchać, uwielbiałam twój ciepły, lekko
zachrypnięty, niski głos. Mimo, że często umykał mi sens twoich słów, bo
bardziej skupiałam się na ich brzmieniu, nigdy się na mnie nie
złościłeś i śmiałeś z tego razem ze mną.
- Pamiętasz? Kiedyś ci obiecałam, że nie będę chodzić bez kurtki, kiedy jest zimno.
- Pamiętam.
- Teraz twoja kolej. Obiecaj mi, że zawsze będziesz mnie kochać.
- Obiecuję.
Nienawidziłam
twojej choroby. Nie chciałam patrzeć jak umierasz, to tak strasznie
bolało. Dużo się wtedy modliłam. Najpierw o to, żeby Bóg pozwolił ci
wyzdrowieć. Później, kiedy już brakowało mi nadziei, o to, żebym mogła
cię spotkać po drugiej stronie. Bo druga strona musi być, prawda?
- Roksana, pamiętasz, jak cię znalazłem wtedy na ławce?
- Oczywiście, jak mogłabym zapomnieć?
- Obiecuję, że zawsze cię odnajdę.
- Nawet ,,tam"?
- Nawet ,,tam".
Kiedyś
moja mama zadała mi pytanie, na które odpowiedz zajęła mi bite dwa
tygodnie. Zapytała ,,Czy gdybyś mogła cofnąć czas i nigdy nie przeżyć
jego odejścia, to zrobiłabyś to?". Nie zrozum mnie źle. To pytanie było
naprawdę trudne i nie znałam na nie odpowiedzi. W końcu jednak ją
znalazłam - ,,Nie, nie chciałabym. Inaczej nigdy nie poznałabym Marka.
Wolę cierpieć, niż nigdy nie zaznać smaku prawdziwej miłości".
- Wiesz, że to już koniec, prawda?
- Nie, to nie koniec.
- Nie oszukuj siebie i mnie. Lekarze dają mi najwyżej miesiąc czasu.
- Więc masz jeszcze tylko miesiąc na to, żeby mnie kochać.
Kiedy
umarłeś, a ja nie umiałam się pozbierać, wszyscy mówili, że
przejdzie mi za miesiąc, dwa, trzy, potem, że za pół roku. Mylili się.
- Zanim odejdziesz... Jest coś, o czym musisz wiedzieć.
- Tak?
- Zawsze będę cię kochać.
- Nie bądź głupia, ułóż sobie życie, bądź szczęśliwa.
- Ja mogę być szczęśliwa tylko z tobą.
Dotrzymałam
obietnicy. Mimo, że mam męża i cudowną córkę, wciąż czekam i wierzę, że
się spotkamy. Przecież mi obiecałeś, że zawsze będziesz mnie kochać,
prawda?...
***
To tak na dobry początek trochę depresyjnej twórczości własnej.
To tak na dobry początek trochę depresyjnej twórczości własnej.
Stare toto jak świat, ale mam do tego sentyment...
Zimno mi. Cały czas mi zimno. Chociaż... Może wcale nie jest mi zimno-zimno, tylko potrzebuję ciepła drugiej osoby...?
Smutno mi. Cały czas mi smutno. Chciałabym, żeby przyszedł i mnie pocieszył. Niestety, obawiam się, że on ma z goła inne plany, niekoniecznie dotyczące mojej osoby.
Chciałabym, żeby był obok mnie.
Niestety, on nie chciałby.
O, zapomniałabym... Przecież nikogo takiego nie ma w moim życiu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz