Pamięta mnie w ogóle ktoś?
hm, bo ja pamiętam.
Przyszłam, żeby wreszcie wyrzucić wszystko co złe ze mnie.
Ale najpierw chciałabym powiedzieć, że to wszystko, co pisałam wcześniej to były bzdury. Bo wtedy było dobrze. A teraz to jest gorzej niż źle.
Wszystko, co było mi drogie oddala się ode mnie z prędkością światła.
Moja przyjaciółka się oddala.
Beznadziejny już dawno jest poza zasięgiem.
Z żeńską połówką NIEKTÓRYCH jakoś też mi się traci ta zażyłość.
Pewna równie ważna mi osoba będąca w ścisłym związku ze mną w naszej pojebanej rodzince woli od NAS kogoś, kto już milion razy zrobił jej przykrość i dostosowuje się głupio do tej osoby.
Kiedy ostatnio gadałam w ogóle z Wiki?
Kiedy ostatnio byliśmy gdziekolwiek z Prawie Chłopcem?
Powiedzcie mi, kiedy ostatnio byliśmy gdziekolwiek starą ekipa i było FAJNIE?
No właśnie.
Wszystko, co było dobre przeminęło.
Za to wszystko potrafi się pieprzyć.
Nienawidzę siebie.
Nie umiem rozmawiać z Violką.
Beznadziejny chyba uznał, że mam dżumę albo inną, równie groźną, chorobę zakaźną.
ŻPN woli MZK (i chyba się nie dziwię).
Wiki ma swoje życie i nowych przyjaciół w liceum.
Prawie Chłopiec? Chyba patrz wyżej.
Nie chce mi się żyć. Beznadzieja wylewa się ze mnie litrami.
Mam ochotę skulić się w kąpie i płakać aż ktoś przyjdzie mnie przytulić.
Ja serio nie chcę dużo.
Chcę kochać kogoś, kto też będzie tego chciał.
I chcę być kochana i akceptowana.
Chcę się poczuć ważna.
Potrzebna.
Chcę poczuć, że jak mnie zabraknie to jednak ktoś będzie się martwił.
Chciałabym, żeby jeśli ludzie przychodzą do mojego życia, to niech już zostają tam na zawsze...
Albo żeby chociaż zostali na troszeczkę dłużej...
Not really sure how to feel about it
Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
And it takes me all the way
I want you to stay
hm, bo ja pamiętam.
Przyszłam, żeby wreszcie wyrzucić wszystko co złe ze mnie.
Ale najpierw chciałabym powiedzieć, że to wszystko, co pisałam wcześniej to były bzdury. Bo wtedy było dobrze. A teraz to jest gorzej niż źle.
Wszystko, co było mi drogie oddala się ode mnie z prędkością światła.
Moja przyjaciółka się oddala.
Beznadziejny już dawno jest poza zasięgiem.
Z żeńską połówką NIEKTÓRYCH jakoś też mi się traci ta zażyłość.
Pewna równie ważna mi osoba będąca w ścisłym związku ze mną w naszej pojebanej rodzince woli od NAS kogoś, kto już milion razy zrobił jej przykrość i dostosowuje się głupio do tej osoby.
Kiedy ostatnio gadałam w ogóle z Wiki?
Kiedy ostatnio byliśmy gdziekolwiek z Prawie Chłopcem?
Powiedzcie mi, kiedy ostatnio byliśmy gdziekolwiek starą ekipa i było FAJNIE?
No właśnie.
Wszystko, co było dobre przeminęło.
Za to wszystko potrafi się pieprzyć.
Nienawidzę siebie.
Nie umiem rozmawiać z Violką.
Beznadziejny chyba uznał, że mam dżumę albo inną, równie groźną, chorobę zakaźną.
ŻPN woli MZK (i chyba się nie dziwię).
Wiki ma swoje życie i nowych przyjaciół w liceum.
Prawie Chłopiec? Chyba patrz wyżej.
Nie chce mi się żyć. Beznadzieja wylewa się ze mnie litrami.
Mam ochotę skulić się w kąpie i płakać aż ktoś przyjdzie mnie przytulić.
Ja serio nie chcę dużo.
Chcę kochać kogoś, kto też będzie tego chciał.
I chcę być kochana i akceptowana.
Chcę się poczuć ważna.
Potrzebna.
Chcę poczuć, że jak mnie zabraknie to jednak ktoś będzie się martwił.
Chciałabym, żeby jeśli ludzie przychodzą do mojego życia, to niech już zostają tam na zawsze...
Albo żeby chociaż zostali na troszeczkę dłużej...
Not really sure how to feel about it
Something in the way you move
Makes me feel like I can't live without you
And it takes me all the way
I want you to stay
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz